poniedziałek, 11 listopada 2013

dziadowskie dziady, bo herbatniki maślane

Ciężko jest. Może nie tak jak kiedyś, ale umęczona przeszłoscią, tkwię w tym stanie zwanym przeze mnie zawieszeniem. Czuję się jakbym tkwiła pomiędzy czymś, czego nie mogę sklasyfikować. Nie moge poradzić sobie w szkole tak, jakbym chciała a i w życiu prywatnym też kolorowo nie jest. Samotność kwitnie.
Chciałabym się upić i na chwilkę się od tego odciąć, ale wiem, ze owy postępek nic by nie zmienił. Niedługo osiemnastka a ja dalej nic nie wiem.
Niedawno zajrzałam do Michała na facebooku. wygląda na to, ze u niego wszystko dobrze, cieszy mnie to niezmiernie, ze przynajmniej u niego, bo martwiłam się. ale nie odezwę się, obiecałam to jemu i sobie samej.
Co do Kumaka, to jest jak zawsze, ciesze sie, ze stara sie ogarnąć, moze i średnio mu to wychodzi, ale z całego serca trzymam za niego kciuki.
Nie wiem co u Łukasza na dzień dzisiejszy, po za tym, ze wypróbowuje jakieś dziwne techniki upijania sie dźwiękiem. nie zagłębiałam się w to zbytnio, więc to byłoby na tyle.
Kamil W. we wrześniu pomylił sie i do mnie zadzwonił zamiast do innej mojej imienniczki, rozłączył się gdy mu powiedziałam z kim rozmawia i nie odezwał gdy zapytałam co u niego... nie odezwał juz wcale.

no to chyba tyle. o kimś zapomniałam? jeśli tak to znaczy, ze nie jest warty uwagi, bądź uporałam się już z myslami o tej osobie i zupełnie jest mi obojętna.
W szafie czeka amarenka na odpowiedni moment, myślę, ze to będzie sylwester z przyjaciołką, chyba, ze nie wypali, bo zostanie zaproszona do znajomych, do których się nie wepcham, to najwyżej wyżłopię ją sama przy jakimś durnowatym filmie i pójdę spać rozpaczając znów nad tą feralną nocą 2 lata wstecz.

Wertera przeżyłam, Kordiana także, ale Dziady cz III są nie dla mnie

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz